Na kilka dni przed startem Mistrzostw Świata dywizji IIA udało nam się porozmawiać z Idą Talandą, hokeistką Polonii Bytom i Reprezentacji Polski Seniorek. Doświadczona zawodniczka opowiedziała nam o trudach tego sezonu, uczuciach związanych z rozgrywaniem tak ważnego turnieju na własnej tafli, a także powodach porażki w meczu nr 2 Tauron Ligi Hokeja Kobiet.
Sezon 2024/2025 już za nami. Powiedzieć, że to kolejny sezon dominacji Polonii Bytom, to jak nie powiedzieć nic. Jesteś zadowolona z Waszej postawy jako drużyny?
Zdecydowanie mamy powody do zadowolenia. To był wymagający sezon, ale jako drużyna pokazałyśmy, że potrafimy stawić czoła każdemu wyzwaniu. Myślę, że to efekt naszej determinacji, ciężkiej pracy i bardzo dobrej atmosfery w drużynie. Kolejny sezon udowadniamy, że jesteśmy liderkami i nie mamy zamiaru tego zmieniać.
Indywidualnie chyba też nie masz powodów do narzekania – trzecie miejsce w drużynowej punktacji kanadyjskiej cieszy czy bardziej motywuje do dalszej ciężkiej pracy?
To miłe znajdować się tak wysoko w klasyfikacji, ale hokej to sport zespołowy. Każda wypracowana bramka czy asysta to zasługa współpracy między zawodniczkami. Uważam, że zawsze można dążyć do lepszego wyniku, więc będę pracować nad tym w następnym sezonie.
W tym sezonie trzon bytomskiego kolektywu nie mógł narzekać na nudę – polska liga, rozgrywki EWHL, kadra. Spora intensywność chyba weszła bytomiankom w nawyk. Patrząc z perspektywy czasu – taka ilość spotkań wychodzi na plus czy minus?
Każdy mecz to okazja do nauki i zbieranie nowych doświadczeń. Taka ilość spotkań na pewno sprawia, że się rozwijamy i jesteśmy cały czas w formie, a także dobra okazja do rywalizacji na różnych poziomach. Pomimo zmęczenia, które jest obecne w takim momencie sezonu, myślę że wychodzi nam to na plus.
Wróćmy na chwilę do weekendu finałowego. Co według Ciebie nie zagrało w sobotę i pozwoliło Kojotkom na zwycięstwo?
Było to ciężkie spotkanie, nie wszystko poszło po naszej myśli, pojawiły się błędy, które zaważyły na zwycięstwie Kojotek. Zabrakło nam skuteczności i trochę szczęścia, była to dla nas cenna lekcja.
Mistrzostwo Polski po takiej ciężkiej rywalizacji w trzech meczach smakuje inaczej? Lepiej? Coś odróżniało ten finał od poprzednich, które miałaś okazję rozegrać?
Każde mistrzostwo smakuje wyjątkowo, ale ten finał był szczególnie wymagający. Musiałyśmy podnieść się po sobotniej porażce, przeanalizować błędy i wrócić silniejsze. Cieszę się, że mogłam być częścią tego zespołu i wspólnie przeżyć to z dziewczynami.
Przed polskimi hokeistkami Mistrzostwa Świata dywizji IIA w Bytomiu. To chyba spora przewaga – w końcu zagracie na własnej ziemii, a kibice z pewnością nie zawiodą. Jakie emocje towarzyszą Ci przed startem imprezy?
Gra na Mistrzostwach Świat dywizji IIA, które w tym roku mają miejsce w Bytomiu, to duża motywacja i ekscytacja, ale też ogromna odpowiedzialność, żeby nie zawieść kibiców. Rozgrywanie spotkań przed własną publicznością to niesamowite uczucie i wierzę, że wypełnione trybuny dodadzą nam skrzydeł. Damy z siebie wszystko, żeby dobrze się zaprezentować i zrealizować założone cele.